Ziemiaństwo w Polsce. W języku staropolskim termin „ziemiaństwo” oznaczał szlachtę zamieszkującą określoną ziemię, ale także wszystkich, którzy zajmowali się rolnictwem – uprawiali ziemię w tym chłopów. Tak szeroki zakres pojęcia był używany jeszcze do połowy XIX w. [2] Najczęściej jednak ziemianami nazywano Dziedziczenie spadku po śmierci Poznań Prawa i obowiązki majątkowe zmarłego przechodzą z chwilą jego śmierci na jedną lub kilka osób. Powołanie do spadku wynika z ustawy albo z testamentu, przy czym dziedziczenie ustawowe co do całości spadku następuje wtedy, gdy spadkodawca nie powołał spadkobiercy albo gdy żadna z osób Aleksander z Saksonii-Gessaphe jest założycielem oraz Prezesem Towarzystwa Przyjaciół Zielonego Sklepienia, którego celem jest nabywanie dzieł sztuki dla Zielonego Sklepienia w Dreźnie [17] . W 2011 roku wraz z małżonką, księżną Gizelą, reprezentował saksońską rodzinę królewską podczas uroczystości związanych ze ślubem Dziedziczenie ustawowe rodziców i rodzeństwa spadkodawcy. Zgodnie z art. 932 § 2 kodeksu cywilnego, każdemu z rodziców spadkodawcy dziedziczącemu w zbiegu z małżonkiem spadkodawcy należy się 1/4 całości spadku. Jeżeli nie ustalono ojcostwa spadkodawcy, to udział spadkowy matki dziedziczącej w zbiegu z małżonkiem wynosi 1/2. Dziedziczenie gospodarstwa rolnego Dziedziczenie gospodarstwa rolnego nie jest zagadnieniem prostym. Sporo trudności i rozbieżności interpretacyjnych co do zastosowania właściwych przepisów napotykamy do dnia dzisiejszego, mimo że już w 2001 roku wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego sprawa ta została definitywnie rozstrzygnięta. Z historii Między 1 lipca 1984 roku a 1 października W pierwszej kolejności powołane są z ustawy do spadku dzieci spadkodawcy oraz jego małżonek; dziedziczą oni w częściach równych. Jednakże część przypadająca małżonkowi nie może być mniejsza niż jedna czwarta całości spadku. Przykład 1: zmarł mąż i ojciec trójki dzieci. Dziedziczy po nim żona – przypada jej 1/4 . Jak już o tym wspominałam, jak nie było testamentu to dziedziczenie następuje na zasadach ustawowych. Ustawowych – czyli zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego. (tak już jest – i zasad ustalonych w kodeksie nie zmienisz) Najczęściej jest tak, iż zgodnie z ustawą spadek nabywa mąż czy żona spadkodawcy oraz dzieci. (ponieważ właśnie małżonek i dzieci to osoby, które w pierwszej kolejności powołane są do dziedziczenia zgodnie z ustawą) To raczej jasne i kwestia ta nie budzi kontrowersji. Ale – jak miałam okazję ostatnio się o tym po raz kolejny przekonać – nie zawsze jest oczywiste to, “komu ile się należy”. A sprawa nie jest – wyjątkowo jak na kwestie prawne – bardzo skomplikowana. Wystarczy dokładnie przeczytać art. 931 par. 1 kodeksu cywilnego. A przepis ten ma taką treść: W pierwszej kolejności powołane są z ustawy do spadku dzieci spadkodawcy oraz jego małżonek; dziedziczą oni w częściach równych. Jednakże część przypadająca małżonkowi nie może być mniejsza niż jedna czwarta całości spadku. Tak stanowi przepis. I cóż… odpowiedź na postawione w temacie wpisu pytanie chyba znowu będzie brzmiała : “to zależy” Zależy, ile dzieci pozostawił spadkodawca: bo ułamki będą inne gdy np. miał jedno czy dwoje dzieci, a inaczej już sprawa będzie wyglądać, gdy tych dzieci było np. pięcioro. Jeśli spadkodawca miał żonę i dwoje dzieci, z mocy ustawy każdy dziedziczy w ułamku po 1/3 A jeśli miał żonę i pięcioro dzieci? Nie jest tak, że małżonek dziedziczy połowę Sytuacja wymaga już przeliczenia: żona – zgodnie z treścią przepisu : 1/4, pozostałe 3/4 masy spadkowej : podzielone w równych częściach między wszystkie dzieci. Nie wiem, skąd wzięło się przekonanie, iż małżonek zawsze dziedziczy połowę. (a spotkałam się już z takim przekonaniem co najmniej kilka razy) Jak widzisz – nic takiego nie jest napisane w treści przepisu. A ponieważ takie przekonanie gdzieś się pojawiło, koniecznym stało się wyjaśnienie wątpliwości (i co więcej, podanie podstawy prawnej) Oczywiście małżonek może też dziedziczyć wspólnie np. z rodzicami zmarłego małżonka. Wtedy sytuacja ma się już troszkę inaczej (o tym tez będzie jeszcze osobny wpis, w tym piszę o sytuacji gdy spadkobiercami ustawowymi są małżonek i dzieci) I jeszcze jedna drobna kwestia: dzieci z innych małżeństw/ innych związków także dziedziczą. Nie ma tu różnicy: dzieci pozamałżeńskie nie są pod tym względem gorzej traktowane. (oczywiście spadkodawca może napisać przemyślany testament i świadomie rozdysponować swój majątek) Wpis dotyczy dziedziczenia ustawowego, czyli reguł określonych w kodeksie cywilnym. Dziedziczenie ustawowe opisane jest dokładnie w kodeksie cywilnym. (art. 931 i dalsze) I cóż : jedno krótkie pytanie, a wpis wyszedł całkiem długi. Jak widać, nawet – wydawałoby się proste sprawy – budzą wątpliwości. Dlatego jeśli tylko masz jakąkolwiek wątpliwość co do kwestii prawnych – skonsultuj się z … (nie, tym razem nie z lekarzem czy farmaceutą, a z adwokatem czy radcą prawnym.) Jak to szło? Każdy przepis źle zrozumiany może zagrozić Twojemu majątkowi? Chyba mniej więcej tak. I tak – w końcu po bardzo długiej i mroźnej zimie nastała wiosna. Mam nadzieję, że mogę już tak napisać. Co oznacza, iż prawdopodobnie pojawi się więcej wpisów:) W czym mogę Ci pomóc? Z dniem 1 maja 2016 roku wchodzi w życie ustawa z dnia 5 sierpnia 2015 roku o kształtowaniu ustroju rolnego ( dalej jako "ustawa"). Nim na dobre zacznie obowiązywać, warto przyjrzeć się nowym zasadom. Nieruchomościami rolnymi (gruntami rolnymi) są nieruchomości, które są lub mogą być wykorzystywane do prowadzenia działalności wytwórczej w rolnictwie w zakresie produkcji roślinnej i zwierzęcej, nie wyłączając produkcji ogrodniczej, sadowniczej i rybnej, z wyłączeniem jednak nieruchomości położonych na obszarach przeznaczonych w planach zagospodarowania przestrzennego na cele inne niż rolne. Po 1 maja 2016 roku, jeżeli wskutek przeniesienia własności nieruchomości rolnej albo jej części miałby nastąpić podział gospodarstwa rolnego, to zbycie może nastąpić tylko w przypadku spełnienia jednego z poniżej wymienionych warunków: powierzchnia użytków rolnych, które pozostaną własnością zbywcy, będzie nie mniejsza niż powierzchnia użytków rolnych niezbędna do prowadzenia działalności rolniczej (podstawowa norma obszarowa użytków rolnych w gospodarstwie rolnym), a zbywana nieruchomość rolna albo jej część wraz z nieruchomościami rolnymi nabywcy utworzą bądź powiększą gospodarstwo rolne, powierzchnia nabywanych użytków rolnych wraz z nieruchomościami rolnymi nabywcy stanowiącymi jego własność będzie większa niż powierzchnia użytków rolnych, które pozostaną własnością zbywcy, zbywana nieruchomość rolna albo jej część obejmuje użytki rolne nieprzylegające do innych użytków rolnych wchodzących w skład tego samego gospodarstwa rolnego zbywcy, ale przylegające do nieruchomości rolnej wchodzącej w skład gospodarstwa rolnego i stanowiącej własność nabywcy, przy umowie zamiany różnica powierzchni zamienianych użytków rolnych liczonych w hektarach przeliczeniowych, o których mowa w przepisach o podatku rolnym, nie przekracza 10%, ma na celu racjonalne ukształtowanie granicy między nieruchomościami rolnymi, własnością zbywcy pozostanie grunt pod budynkiem mieszkalnym wraz z innymi obiektami budowlanymi oraz gruntami do nich przyległymi, niezbędnymi do właściwego korzystania z budynku mieszkalnego, których łączna powierzchnia nie przekracza 0,5 ha oraz zbywana nieruchomość rolna albo jej część wraz z nieruchomościami rolnymi nabywcy utworzą bądź powiększą gospodarstwo rolne. Warunek musi być spełniony bez względu na powierzchnię nabywanej działki (a więc bez znaczenia czy kupujemy działkę 10 arową czy też 2 hektarową). Dodatkowo, zgodnie z art. 6 ust. 3 ustawy, własność nieruchomości rolnej albo jej część może być przeniesiona, o ile ma ona zapewniony dostęp do drogi publicznej albo dostęp ten ma nieruchomość nabywcy granicząca z tą nieruchomością. Jeżeli warunki są spełnione, Dyrektor oddziału terenowego Agencji Nieruchomości Rolnych stwierdza, na wniosek zbywcy działki, że podział gospodarstwa rolnego jest dopuszczalny. Od wydanej przez Dyrektora decyzji przysługuje odwołanie do Prezesa Agencji. Za złożenie fałszywych oświadczeń ustawa przewiduje odpowiedzialność karną. Powyżej opisane ograniczenia nie są jedynymi przewidzianymi przez nową ustawę. Trzeba upewnić się, że nieruchomość nie jest dzierżawiona przez potencjalnego zbywcę. W przypadku jej dzierżawy, dzierżawca ma prawo pierwokupu działki. Prawo pierwokupu przysługuje po spełnieniu łącznie następujących warunków: zawarciu umowy dzierżawy w formie pisemnej, w tym w formie aktu notarialnego oraz wykonywaniu jej przez co najmniej 3 lata, licząc od dnia przekazania umowy do dyrektora oddziału, jeżeli nabywana nieruchomość wchodzi w skład gospodarstwa rodzinnego dzierżawcy lub jest dzierżawiona przez spółdzielnię produkcji rolnej. W przypadku nie spełnienia któregoś z ww. warunków prawo pierwokupu dzierżawcy nie przysługuje. Ale… to nie wszystko Jeżeli brak jest dzierżawcy spełniającego kryteria pierwokupu albo jeżeli dzierżawca nie skorzysta z takiego prawa, to prawo pierwokupu przysługuje rolnikowi indywidualnemu będącemu właścicielem nieruchomości rolnej graniczącej ze sprzedawaną nieruchomością, a jeżeli ten warunek spełnia więcej niż jeden właściciel, prawo pierwokupu w pierwszej kolejności może wykonać ten, którego wskaże sprzedający nieruchomość rolną. Jeżeli brak jest osób, które spełniają dalsze przesłanki do pierwokupu albo nie chcą skorzystać z tego prawa, to prawo pierwokupu przysługuje Agencji Nieruchomości Rolnych, ale tylko wobec nieruchomości nie mniejszych niż 1 ha. Wyłączenie prawa pierwokupu W świetle ustawy nie zawsze można skorzystać z prawa pierwokupu. I tak prawo pierwokupu jest wyłączone, gdy nieruchomość rolną lub jej część nabywa: rolnik indywidualny na powiększenie gospodarstwa rodzinnego do powierzchni nie większej niż 300 ha, osoba bliska zbywcy, osoba fizyczna będąca właścicielem nieruchomości rolnej graniczącej ze sprzedawaną nieruchomością, posiadająca kwalifikacje rolnicze oraz co najmniej od 5 lat zamieszkała w gminie, na obszarze której jest położona jedna z nieruchomości rolnych wchodzących w skład jej gospodarstwa rolnego, które osobiście prowadzi, z tym że powierzchnia użytków rolnych w tym gospodarstwie wraz z nabywanymi użytkami rolnymi nie przekracza 300 ha, członek spółdzielni produkcji rolnej będący osobą fizyczną, którego wkład gruntowy stanowiący jego własność jest użytkowany przez tę spółdzielnię, nabywający nieruchomość albo jej część stanowiącą wkład innego członka tej spółdzielni, spółdzielnia produkcji rolnej, której większość członków stanowią osoby fizyczne będące właścicielami wkładów gruntowych użytkowanych przez tę spółdzielnię, gdy przeniesienie własności nieruchomości rolnej albo jej części dotyczy wkładu gruntowego członka tej spółdzielni, jednostka samorządu terytorialnego na cele publiczne, o których mowa w art. 6 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami ( Skarb Państwa. Nowe przepisy są rygorystyczne, na co każdy inwestor powinien zwrócić szczególną uwagę. I tak w przypadku niewykonania lub nienależytego wykonania nałożonych obowiązków ustawa przewiduje rygor nieważności dokonanej czynności. Nieważna jest czynność prawna, której przedmiotem jest przeniesienie własności nieruchomości rolnej albo jej części, jeżeli: nie będzie miała ona zapewnionego dostępu do drogi publicznej lub została dokonana: a. bez zawiadomienia uprawnionego do prawa pierwokupu, lubb. bez zawiadomienia Agencji, w sytuacji: jeżeli przeniesienie własności nieruchomości rolnej o powierzchni nie mniejszej niż 1 ha następuje w wyniku zawarcia umowy innej niż umowa sprzedaży, Agencja działająca na rzecz Skarbu Państwa może złożyć oświadczenie o nabyciu tej nieruchomości za zapłatą równowartości pieniężnej, lubc. bez wymaganych oświadczeń, zaświadczeń, decyzji bądź innych wymaganych dokumentów, lubd. w oparciu o nieprawdziwe oświadczenie, lube. w oparciu o fałszywe bądź potwierdzające nieprawdę dokumenty. Podsumowanie Jeśli inwestor przebrnie przez skomplikowaną procedurę zakupu działki rolnej, może cieszyć się upragnioną przestrzenią pod budowę. Co jednak w przypadku, gdy nabędzie działkę o powierzchni przekraczającej 1 ha użytków rolnych? Czy będzie wtedy mógł być zakwalifikowany jako rolnik? Oczywiście – nie. Nowe przepisy wprowadzają jeszcze szereg innych, dodatkowych przesłanek, po spełnieniu których inwestor będzie mógł zostać uznany za rolnika indywidualnego z wszelkimi dobrodziejstwami przewidzianymi tą ustawą. Poradnik Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek! Patrycja Amrozińska-KasiakAplikant radcowskiKancelaria Radcy Prawnego Agnieszka „Dobra zmiana” na wsi uderzy w mieszczan, którzy kupili tam dom i kawałek ziemi. Zaszkodzi rolnikom, pozbawiając ich możliwości przekazania ojcowizny własnym dzieciom. Zagrozi farmerom posiadającym ponad 300 ha gruntów. To kto na tym skorzysta? Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło wielką antyreformę rolną. Nowa władza zamierza zmienić cały pakiet ustaw regulujących obrót ziemią, łącznie z ustawą o księgach wieczystych i hipotece. Ma to ostatecznie uniemożliwić po 1 maja 2016 r. zakup polskiej ziemi przez obcych. Ale chce też zmienić Kodeks cywilny w kwestiach odnoszących się do dziedziczenia. Najważniejsze projekty są już gotowe. Krzysztof Jurgiel, obecny minister rolnictwa, nie ukrywa, że polska ziemia może należeć tylko do Polaków i do prawdziwych rolników, osobiście ją uprawiających. Jeśli grunty rolne już trafiły w ręce „spekulantów”, liczących na to, że ceny będą ciągle rosły (przez ostatnie 10 lat zwiększyły się dziesięciokrotnie), należy je odzyskać. Figa dla kułaka Prawdziwymi rolnikami, w rozumieniu PiS, nie są farmerzy czy plantatorzy, znów zwani obszarnikami. Rolnik nie może bowiem uprawiać więcej niż 300 ha. Każdy, kto kupił czy dzierżawi więcej, musi być więc także zmianą objęty. Grunt rolny, nawet najgorszej klasy, nie może się znajdować w posiadaniu spółek ani inwestorów, dla których stanowi po prostu lokatę kapitału. Tych z kolei nazywa się słupami. Podobno kupowali grunty (w domyśle za niemieckie pieniądze) po to, żeby po 1 maja, już oficjalnie, odsprzedać je Niemcom. „Dobra zmiana” rozpisana jest na lata. Państwo na początku niczego nikomu zabierać nie będzie; rewolucja zacznie się spokojnie, w białych rękawiczkach. PiS ustanowi tylko prawo, które posiadaczy prywatnych gruntów rolnych, większych niż jeden hektar, pozbawi możliwości swobodnego nimi dysponowania. Władza ich nie zabierze, tylko poczeka do pierwszej próby sprzedaży czy przekazania dzieciom. Wtedy wskaże innego, bardziej stosownego nabywcę i podyktuje cenę. Albo przejmie prywatny grunt do zasobu Agencji Nieruchomości Rolnych. Dla Niemca czy Holendra kawałek polskiego pola stanie się bowiem tak samo nieosiągalny jak dla Polaka. PiS wygrało wybory na wsi pod hasłem walki ze spekulantami i z obietnicą takiego uszczelnienia obrotu ziemią rolną, które uniemożliwi jej wyprzedaż obcym. Ludowcy też to obiecywali, ale w życie wprowadzali nieudolnie. Chłopi się od nich odwrócili. Nie podobał im się zwłaszcza pomysł ograniczania podziału gospodarstw w sytuacji, gdy się własną ziemię chce przekazać np. dwojgu dzieciom. Pomysł taki koalicja PO-PSL zapisała w ustawie z 5 sierpnia 2015 r., która miała wejść w życie 1 maja 2016 r. Nowa władza zdecydowała, że nie wejdzie, chociaż prezydent Duda podpisał. Dlatego rząd tak się spieszy. Pakiet nowych ustaw musi zostać uchwalony przed tym terminem. Marnych pomysłów PSL było więcej. Na przykład ten, by prawo pierwokupu gruntu, który jego właściciel chce sprzedać, należało do sąsiada. Pod warunkiem że jest rolnikiem i ziemię uprawia osobiście. Rolnicy bali się, że to obniży cenę. Notariusze alarmowali, że w wielu przypadkach samo ustalenie, kto jest sąsiadem, będzie niezwykle trudne. Aż 30 proc. ziemi rolnej w kraju ma nieuregulowany stan prawny. To był kolejny powód, dla którego wieś zagłosowała przeciwko ludowcom. Teraz okazuje się, że wszystkie złe pomysły koalicji PO-PSL nie tylko zostaną wcielone w życie, ale dojdą do nich inne, już autorstwa PiS. Na przykład kompletne zlekceważenie prawa własności. Niektóre projekty ustaw już wiszą na stronie Rządowego Centrum Legislacyjnego. Ojcowizna dla sąsiada Do ich lektury pierwsi rzucili się mieszkańcy miast, którzy pokupowali ziemię i domy na wsi. Tacy jak Magdalena Strzałkowska, właścicielka starego domu i półtora hektara gruntu rolnego 80 km od Warszawy. Rosną na nim niemodne odmiany jabłoni, kosztele i malinówki, trochę warzyw. Do rzeki wprawdzie daleko, ale i tak jest pięknie. Ziemię, wraz z siedliskiem, kupili 20 lat temu jej rodzice, później przepisali ją na Magdę. Najpierw rodzina spędzała tam lato, potem coraz więcej czasu. Zadomowili się na dobre. Magda chciałaby się przenieść na wieś, kiedy już przestanie pracować. Nikt jej notarialnie kupionej ziemi nie zabierze, ale synowi już prawdopodobnie nie będzie mogła jej przekazać. Nie jest rolnikiem. Jeśli z prawa pierwokupu nie skorzysta sąsiad, prywatna ziemia Magdy może trafić do państwowego zasobu Agencji Nieruchomości Rolnych. Ona też wyznaczy cenę. Takich miejskich domów jest już we wsi kilka. Kupionych od gospodarzy bez następców, którzy sprzedali ziemię i na starość woleli przenieść się do miasta. Obecni właściciele albo traktują je jeszcze jak letnie domy, albo – jeśli mogą pracować zawodowo wyłącznie przy komputerze – już się na wieś przenieśli. Do miasta dojeżdżają raz na kilka dni. Takich rodzin jest w Polsce coraz więcej. Dzięki nim wiele wsi nie zamiera. Opuszczone domy nie straszą powybijanymi oknami. Te rodziny także już nie przekażą kupionej ziemi dzieciom. Ma wrócić do rąk „prawdziwych rolników”. Magda Strzałkowska nigdy nie miała poczucia, że miejscowi są z napływu miastowych niezadowoleni. Wręcz odwrotnie, miejskie pieniądze bardzo się na wsi przydają. Dzięki nim istnieją miejscowe targi. Sklepy, budowlańcy i ogrodnicy mają zlecenia. Bez nich nie miałby tam kto kupować. Dla niewielkich gospodarstw położonych na mazowieckich piaskach nowi sąsiedzi to możliwość zarabiania większych pieniędzy. Przybysze mają też jeszcze jeden atut: kupując ziemię, nie patrzą, że licha i niewiele się na niej urodzi. Nie posieją na niej pszenicy ani buraków cukrowych. Nie założą przemysłowej fermy świń. Dla nich liczy się las za oknem i dziki bez w obejściu. Cenę podbija rzeczka. Żaden rolnik nie zapłaci za mazowieckie piaski tyle co ci z miasta. Chłopi o tym wiedzą. Wieś Strzałkowskiej się starzeje. Na 50 domów kilka, razem z polem, jest do sprzedaży. – Dom drewniany, sad, łąka, wszystko 1,6 ha – Strzałkowska czyta ogłoszenie. Właściciel chce 55 tys. zł. Żaden rolnik tego nie kupi, po co mu taki skrawek ziemi i drugie siedlisko? To propozycja w sam raz dla miejskich. Ale teraz lepiej z niej nie korzystać. Przy drugim domu wystawionym na sprzedaż jest 9 ha ziemi. Właściciel żąda 360 tys. zł. Jeśli nie sprzeda do maja, to już nie sprzeda. W każdym razie nie kupcowi, którego sam wybierze. Od listopada 2015 r. sprzedaż swoich gruntów wstrzymała Agencja Nieruchomości Rolnych. Na razie przez najbliższych pięć lat, potem się zobaczy. Minister Jurgiel zapowiada, że obrót ziemią zacznie się wtedy, kiedy polscy rolnicy będą mieli tyle pieniędzy, co unijni. Na wsi robi się nerwowo. Ci, którzy czekali ze sprzedażą, aż zdrożeje, mogą już się gruntu nie pozbyć. Mieszczuchom strach kupować, a rolników chcących powiększyć gospodarstwa w okolicy nie ma. Nie ma ich nie tylko na mazowieckich piaskach, ale nawet na Dolnym Śląsku. – Na 80 czy nawet 50 ha chętni by się szybko znaleźli – mówi rolnik ze wsi Jugowa koło Strzegomia. – Ale nie na kilka, a nawet dziesięć, których wraz z domami chcą się pozbyć starzy właściciele. Każdy rolnik niemiecki czy holenderski doskonale wie, że z tak małego pola rodzina się nie utrzyma. Na to amatora szukać trzeba było wśród miastowych. Teraz już za późno. Haki dla agencji W Agencji Nieruchomości Rolnych zmiany kadrowe już się dokonały. Nowe zadania wykonują nowi ludzie, na odpowiedzialne stanowiska rekrutowani spośród najbardziej zaufanych działaczy PiS. To dlatego do Ministerstwa Rolnictwa ani władz żadnej agencji rolnej nie dostał się nikt z partii Jarosława Gowina. Marek Zagórski, wiceminister rolnictwa w rządzie PiS-LPR-Samoobrony, teraz został skierowany do skarbu. Specjaliści od rolnictwa u Gowina są związani z Arturem Balazsem, dobra zmiana nie musi im się podobać. PiS o tym wie, ufa tylko swoim. W ANR trwa audyt, czyli szukanie haków. Skrupulatnie przeglądane są wszystkie umowy. Zwłaszcza te jeszcze niepotwierdzone notarialnie. Gdyby coś było nie tak, można je unieważnić bez odszkodowań. Nieukrywający sympatii do nowej władzy urzędnicy niższego szczebla, którym udało się utrzymać pracę za rządów PSL, podpowiadają teraz, gdzie szukać. Sugerują, że przetargi były ustawiane. W każdym powiecie obowiązywały inne kryteria. Dyktował je czynnik społeczny. Poprzednio rekrutowany z izb rolniczych, sympatyzujących z PSL, obecnie z Solidarności Rolników Indywidualnych, popierającej PiS. Działacze obu organizacji sami rywalizowali zarówno przy przetargach na zakup, jak i dzierżawę ziemi. Ci, którzy mieli większe szanse przedtem, teraz stają się przedmiotem audytu. Tacy jak Wacław K., były wysoki urzędnik agencji, który przelicytował konkurentów w przetargu na dzierżawę państwowego gruntu w Zachodniopomorskiem. – Przelicytował świadomie, wiedząc, że na tak wysoki czynsz dzierżawny ta ziemia nie zarobi – podpowiada agencyjny urzędnik. Dlaczego dzierżawca działał wbrew własnym interesom? Bo PSL wprowadził przepis dający dzierżawcom prawo zakupu ziemi po trzech latach dzierżawy. Teraz PiS przepis unieważnił, co takich jak Wacław K. czyni kandydatami na bankrutów. Nie będą w stanie zapłacić agencji wysokiego czynszu. Ziemia wróci do agencji. Prywatne dla państwa Potencjalnych bankrutów będzie więcej. Wszystko w myśl zasady, że ci, którzy do tej pory zyskiwali, słono teraz za to zapłacą. Minister Marek Sawicki z PSL w 2011 r., widząc, że poparcie dla ludowców na wsi topnieje, postanowił chłopów przekupić. Zwłaszcza tych, którzy bardzo chcieli ziemi dokupić, ale już jej w zasięgu ręki nie było, bo wcześniej na przetargach wydzierżawili ją od agencji sprytniejsi. Dzierżawcy otrzymali więc ultimatum: mają 30 proc. dzierżawionych od agencji gruntów oddać jej z powrotem. Żeby było co chłopom sprzedać na kolejnych przetargach. Na otarcie łez dostali obietnicę, że resztę będą mogli wykupić na własność. Ci, co się zgodzili na „wyłączenia”, jak nazwano akcję (do ANR wróciło około 80 tys. ha), już jednak reszty uprawianej przez siebie ziemi nie kupią. PiS za poparcie w wyborach dzierżawcom podziękował, ale spadkobiercą obietnic PSL się nie czuje. Ziemi nie sprzeda. Raczej zabierze resztę. Rolnicy, zrzeszeni w Federacji Związków Pracodawców-Dzierżawców i Właścicieli Rolnych, którzy tak pomstowali na Sawickiego, teraz pokornie czapkują nowemu ministrowi. Błagając, by przez kolejne pięć, a jeszcze lepiej dziesięć lat, mogli pozostałą agencyjną ziemię uprawiać. Nabrali kredytów i włożyli ogromne pieniądze w ziemię, wierząc w państwo prawa; i deklaracje kolejnych rządów, że polskie rolnictwo będzie modernizowane. To prowadzone przez nich gospodarstwa, a nie drobne poletka, stanowią przecież o sile naszego rolnictwa. – Minister Jurgiel obiecał, że na dziesięć lat dzierżawę przedłuży – mówi rolnik, który bierze udział w tych rozmowach. – Na piśmie? – dopytujemy. – Nie, na gębę. Z projektów ustaw wyłania się inny plan. PiS ma chrapkę nie tylko na grunty dzierżawców, formalnie należące do państwowej ANR. Chciałoby dla państwa odzyskać także grunty prywatne, których prawnymi właścicielami są osoby fizyczne lub spółki prawa handlowego, jeśli posiadają więcej niż 300 ha. A nawet mniej, jeśli właściciele nie uprawiają ich osobiście i nie są rolnikami. Po cenie wyznaczonej przez ANR. – Ingerencja w prywatną ziemię jest w państwie prawa nie do pojęcia – uważa właściciel 400 ha, tylko nie widzi, kto tego prawa mógłby teraz bronić. PiS sądzi inaczej. Chce się jawić jako obrońca konstytucji. Skoro zapisano w niej, że podstawą polskiego rolnictwa są rodzinne gospodarstwa, nie większe niż 300 ha, to trzeba tej konstytucji bronić – napisano w uzasadnieniu projektu ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. W obronie obecnej konstytucji PiS posunie się jeszcze dalej. Tak zmieni prawo, żeby Agencja Nieruchomości Rolnych mogła nabywać udziały w spółkach prawa handlowego, które posiadają grunty rolne, bez zgody obecnych udziałowców. Sygnał dla rolników, dzierżawców, plantatorów, udziałowców spółek rolnych, jaki płynie od władzy, jest czytelny: na wsi nasze teraz prawo i nasza sprawiedliwość. Szczegóły Kategoria: Rolnictwo w Unii Europejskiej Od 1 maja 2016 r. mamy nową ustawę o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz o zmianie niektórych ustaw. Ma ona powstrzymać wykup ziemi przez cudzoziemców, „słupy” i spekulantów od 1 maja, kiedy to zakończyło się 12-letnie moratorium zatwierdzone dla Polski podczas negocjacji z Unią Europejską. Obowiązujące w tym zakresie dotychczasowe przepisy, jak też przyjęta w poprzedniej kadencji Sejmu ustawa z dnia 5 sierpnia 2015 r. o kształtowaniu ustroju rolnego, ochrony takiej nie zapewniały. Uchwalona niedawno ustawa nowelizuje kilka aktów prawnych regulujących obrót nieruchomościami rolnymi. Przepisy nowej ustawy można podzielić na dwie grupy: Obrót ziemią z Agencji Nieruchomości Rolnej. Obrót ziemią prywatną. W przypadku tej pierwszej grupy sprzedaż nieruchomości, które wchodzą w skład Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa (ZWRSP) jest wstrzymana na 5 lat, tj. od 1 maja 2016 r. do 30 kwietnia 2021 r.: wolna jest sprzedaż nieruchomości rolnych do 2 ha z ANR, nie będzie ograniczeń w nabyciu agencyjnej ziemi do budowy domów, ograniczenie sprzedaży nie dotyczy gruntów na cele inwestycyjne, które są przeznaczone w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego gminy, bądź ostatecznej decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, sprzedaż nieruchomości rolnej przez ANR może nastąpić, jeśli w wyniku tej sprzedaży łączna powierzchnia użytków rolnych które są własnością nabywcy nie przekroczy 300 ha, wliczając grunty z ZWRSP nabyte kiedykolwiek. Uchwalenie ustawy poprzedzone było gruntownymi konsultacjami społecznymi, w szczególności ze środowiskiem wiejskim Agencja Nieruchomości Rolnych jest uprawniona do przeprowadzania przetargów ofert pisemnych według takich kryteriów jak: odległość gospodarstwa rolnego, powierzchnia nieruchomości rolnych nabytych bądź wydzierżawionych z ZWRSP, intensywność produkcji zwierzęcej w gospodarstwie ewentualnego kupca. Jednak do przetargów ograniczonych nie będą mogły przystąpić osoby, które: kiedykolwiek nabyły z ZWRSP nieruchomości o powierzchni łącznej co najmniej 300 ha UR (liczy się areał zbyty, ale nie na cele publiczne), posiadały udziały lub akcje w spółkach prawa handlowego oraz spółkach zależnych, które są właścicielami nieruchomości rolnych, Agencja będzie mogła ograniczyć możliwości nabycia ziemi w przetargu do jednej nieruchomości. W ustawie o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości z ZWRSP pojawia się również zapis „antysłupowy”: nabywca ziemi z Zasobu będzie zobowiązany prowadzić na niej działalność rolniczą minimum 15 lat, poza tym każdy nabywca nieruchomości z Zasobu będzie składał oświadczenie o pochodzeniu środków na ten zakup oraz, że nie zawarł umowy przedwstępnej na zbycie tej nieruchomości. Gospodarstwo rolne – w rozumieniu Kodeksu cywilnego, to gospodarstwo, w którym powierzchnia nieruchomości rolnej jest nie mniejsza niż 1 ha Właściciel nieruchomości rolnej – to również współwłaściciel nieruchomości rolnej Nabycie nieruchomości rolnej – przeniesienie własności nieruchomości rolnej lub nabycie własności nieruchomości rolnej w wyniku dokonania czynności prawnej lub orzeczenia sądu albo organu administracji publicznej, a także innego zdarzenia prawnego. Zgodnie z ustawą od 1 maja Agencji Nieruchomości Rolnych będzie przysługiwać prawo pierwokupu udziałów i akcji w spółkach prawa handlowego, które są właścicielem nieruchomości rolnej. A jak wygląda sytuacja w odniesieniu do gruntów i transakcji prywatnych? Otóż od 1 maja: Nabywcą nieruchomości może być wyłącznie rolnik indywidualny, czyli osoba fizyczna, użytkownik wieczysty, właściciel, samoistny posiadacz bądź dzierżawca nieruchomości rolnych, których łączna powierzchnia użytków rolnych nie przekracza 300 ha, posiadający kwalifikacje rolnicze oraz co najmniej od 5 lat mieszka w gminie, na terenie której jest położona jedna z nieruchomości rolnych wchodzących w skład gospodarstwa rolnego i prowadząca przez ten okres osobiście to gospodarstwo. Nie będzie ograniczeń w nabywaniu nieruchomości przez osobę bliską zbywcy i w wyniku dziedziczenia. Osoba bliska – to zstępni, wstępni, rodzeństwo, dzieci rodzeństwa, małżonek, osoby przysposabiające oraz przysposobione. W sytuacji, gdy nabywana nieruchomość rolna lub jej część ma wejść w skład wspólności majątkowej małżeńskiej wystarczy, gdy rolnikiem indywidualnym będzie jeden z małżonków. Powierzchnia nabywanej nieruchomości rolnej łącznie z powierzchnią nieruchomości rolnych, które wchodzą w skład gospodarstwa rodzinnego nabywcy nie może przekraczać powierzchni 300 ha UR. Co istotne do nabycia ziemi rolnej bez ograniczeń ma prawo: samorząd terytorialny, Skarb Państwa i Agencja Nieruchomości Rolnych oraz osoby prawne działające na podstawie przepisów o stosunku państwa do Kościoła katolickiego w Polsce i innych kościołów i związków wyznaniowych. Warto dodać, że rozwiązania zawarte w ustawie o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości ZWRSP oraz zmianie niektórych ustaw wpisują się w funkcjonujące w tym zakresie w prawodawstwie europejskim standardy prawne. Mimo to Komisja Europejska będzie sprawdzać, czy ustawa o obrocie ziemią jest zgodna z prawem Unii Europejskiej i zapisami Traktatu Europejskiego. Oprac. Aleksandra Szymańska Źródła: Łuczak, Ziemia rolna pod szczególną ochroną, [w:] „Top Agrar Polska”, 2016 nr 5 Pokora-Kalinowska, Od 1 maj sprzedaż ziemi pod kontrolą, [w:] „Farmer”, 2016 nr 5 Prezydent podpisał ustawę o ziemi rolnej, tekst dostępny w Internecie: Ziemia lepiej chroniona, [w:] „Biuletyn Informacyjny MRiRW ARiMR”, 2016 nr 4 Wiadomości Data publikacji Politycy Prawa i Sprawiedliwości zapowiadają, iż poprawią ustawę, po jak się spodziewają wygranych wyborach. Ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego to nie tylko karta przetargowa przedwyborczej kampanii. To bardzo ważny akt prawny, bo czeka nas uwolnienie obrotu polską ziemią. Ma też ogromne znaczenie wobec tego, co dzieje się na przetargach dotyczących zakupu agencyjnych gruntów i nadmiernej koncentracji ziemi rolnej. Dziesięć lat w rękach rolnikaProponowane przepisy (stworzone na bazie projektu ustawy przygotowanego przez PSL) mają postawić na równi sprzedaż i dzierżawę państwowej ziemi rolnej. Dotychczasowe zmuszają rolników do zakupu, co powoduje, że na obszarach, gdzie panuje duży głód ziemi, w przetargach ziemia jest sprzedawana za nierealne sumy. O tym, czy ziemię wydzierżawić, czy sprzedać oraz czy ANR ma wchodzić z prawem odkupu, ma decydować komisja, w skład której wchodziliby po jednym przedstawicielu ANR, samorządu lokalnego, izby rolniczej oraz po dwóch przedstawicieli związków zawodowych i organizacji rolniczych. Wątpliwości powstały jednak przy określeniu dokładnych kompetencji komisji – czy będzie ona faktycznie decyzyjna, czy tylko opiniotwórcza. Wykonując zadania, komisja powinna mieć na względzie, aby powstawały gospodarstwa rodzinne o powierzchni użytków rolnych będących przedmiotem własności w gospodarstwie rolnym nie mniejszej niż powierzchnia preferowana i nieprzekraczającej 100 przepisy ograniczają krąg nabywców ziemi rolnej do rolnika indywidualnego, który będzie prowadził osobiście gospodarstwo. Zaś nabycie nieruchomości rolnej – jedynie w celu utworzenia bądź powiększenia gospodarstwa rodzinnego, z zachowaniem jego maksymalnej normy również, iż rolnik od momentu zakupu państwowych gruntów musi je użytkować przez 10 lat (obecnie termin ten wynosi 5 lat). Decyzję o ewentualnym zbyciu przed tym terminem miałby podejmować sąd. Dzierżawca albo sąsiadProjektowane przepisy uwzględniają też zapis, wg którego uprawnionym do zakupu dzierżawionych prywatnych gruntów jest w pierwszej kolejności dzierżawca (jeśli dzierżawił tę ziemię przez min. 3 lata), a jeśli ten nie wyrazi takiej woli albo nie ma prawa do pierwokupu, ziemię może kupić sąsiadujący z tymi gruntami. Jeśli takich osób byłoby więcej, o tym, do kogo ma trafić ziemia, zadecyduje sprzedający. Zaproponowano także, aby sprzedaż nieruchomości rolnej przez Agencję na rzecz spółek następowała tylko wtedy, jeżeli w wyniku tej sprzedaży łączna powierzchnia użytków rolnych będących własnością nabywcy nie przekroczy 500 ha oraz nabytych kiedykolwiek z Zasobu nie przekroczy 500 ha. Wprowadzono także ograniczenie w stosunku do osób, które chcą wziąć udział w przetargach ograniczonych na zakup państwowej ziemi. A mianowicie nie może uczestniczyć w nich osoba, która kiedykolwiek nabyła z Zasobu nieruchomości o powierzchni co najmniej 300 ha. Przy czym do powierzchni tej wlicza się powierzchnię użytków rolnych, które zostały nabyte z Zasobu. Rolnik, który przystąpi do zakupu państwowej ziemi, będzie musiał przedstawić źródło pochodzenia środków na zakup oraz oświadczyć, że nie podpisał umowy przedwstępnej na tę nieruchomość. Stworzone przepisy odrzucają prawo pierwszeństwa nabywania ziemi przez byłych właścicieli, którzy zgłosili do niej roszczenia. Jest to spełnienie postulatów rolniczych. Jeśli zaś chęć na zakup gruntów wyrazi cudzoziemiec i zaproponuje za nią rażąco wysoką cenę, agencja może tej transakcji nie i Solidarność na takW środę 23 czerwca prace nad projektem ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego kontynuowały połączone komisje sejmowe: rolnictwa i Unii Europejskiej. Posłowie PiS i SLD zgłosili do projektu szereg poprawek. O ile nie zyskały one akceptacji strony rządowej, były podczas posiedzenia sukcesywnie odrzucane głosami posłów krytykuje zaproponowane przepisy między innymi dlatego, iż nie przyjęto poprawki wniesionej przez PiS. Zakładała ona wstrzymanie na 5 lat od wejścia w życie nowej ustawy sprzedaży państwowych nieruchomości rolnych, co do których prawo własności posiada Agencja. Opozycja chciała również, aby państwowe nieruchomości rolne mogły być wydzierżawiane na dotychczasowych zasadach. – Opinia klubu parlamentarnego PiS na temat projektu ustawy jest negatywna, ponieważ nie spełnia on wymagań techniki legislacyjnej i narusza spójność i zgodność systemową – mówił w sejmie Krzysztof Jurgiel. Stwierdził jednoznacznie, iż projekt nie blokuje spekulacyjnego wykupywania ziemi i wykupywania jej przez cudzoziemców. Jurgiel zarzucił rządowi, że przez 8 lat nie wypracował rozwiązań w tym zakresie, a ich stworzenie zostawił posłom z PSL. Według niego stworzone przepisy sprawią, że jeśli rolnik nie skorzysta z prawa pierwokupu i nie zrobi tego też ANR, ziemię kupi ktokolwiek. Stanisław Kalemba z PSL podkreślał, iż większość rozwiązań przyjętych w tym projekcie poparły Krajowa Rada Izb Rolniczych oraz NSZZ RI „Solidarność”. – Zostały w nim uwzględnione korzystne dla rolników rozwiązania wypracowane przez kilka lat z rolnikami z województwa zachodniopomorskiego. Grunty będą przeznaczane na powiększanie i tworzenie gospodarstw rodzinnych. Są jeszcze wątpliwości prawne, to jest bardzo trudna materia, projekt można jeszcze poprawić. Z pełną odpowiedzialnością twierdzę, że jest to dobry krok do zabezpieczenia obrotu nieruchomościami rolnymi przed spekulacją i nadmierną koncentracją– komentował Kalemba. Romuald Ajchler z ramienia SLD ocenił, iż ustawa nie zabezpiecza polskiej ziemi przed niczym, a jedynie poprawka PiS zakazująca na 5 lat sprzedaży chroni polską ziemię. Krytykował tryb pracy nad ustawą, składanie poprawek do poprawek.– Ustawa jest robiona na kolanie, aby PSL – pan poseł Kalemba – mógł sobie przypisywać w wyborach, że obronił polską ziemię przed obcokrajowcami, a stworzył po prostu zwyczajny gniot. Członkowie spółdzielni nie mogą sprzedać ziemi spółdzielni, bo prawo pierwokupu ma ANR, ustawa szkodzi spółdzielczości i polskiej wsi, spółkom strategicznym, to jest zwyczajna obłuda – kierował uwagi do PSL poseł Romuald Ajchler. Kazimierz Plocke, wiceminister rolnictwa, podkreślał, iż proponowane przepisy są zgodne z obowiązującymi w Unii Europejskiej. Minister rolnictwa Marek Sawicki tłumaczył, iż polska ustawa. jest wzorowana na rozwiązaniach francuskich. W jego ocenie nie ma groźby, że zostanie zakwestionowana przez Komisję Europejską, jak ma to miejsce w przypadku podobnej ustawy na Litwie, Węgrzech i na Słowacji. Magdalena Szymańska

dziedziczenie ziemi po 1 maja 2016